Pszczoła to maleńki owad, który niczym skrzydła motyla potrafi wywołać istne tsunami nie tylko w świecie zwierząt. Jedna mała pszczoła swoim jadem może doprowadzić do tragedii ale czy ta tragedia jest nią istotnie, a może to początek czegoś nowego ? Jeden maleńki owad wywołuje w życiu Jacentego, Katarzyny, Maciejki i Konrada wiele zmian. Doprowadza do zmierzenia się z demonami przeszłości, zmusza do refleksji nad własnym życiem i motywuje do szukania własnego szczęścia.
Autorka po raz kolejny udowadnia, że trudne sprawy i ciężkie tematy nie są jej obce i nie boi się o nich pisać. Sielska okładka z jednej strony oddaje charakter książki, bo Miodula to takie sielska miejscowość miodem płynąca, w której dzieje się to, co się dzieje. W Mioduli jak w tyglu mieszają się historie ludzi, których przekorny los łączy z sobą w sobie tylko znanym celu. Burzy ich spokój, budzi demony, zmusza do mierzenia się z nimi. Jednak po burzy wychodzi słońce a to daje nadzieję.
Autorka tym razem porusza temat alkoholizmu i fanatyzmu religijnego, walki z nieuleczalną chorobą i uprzedzeń otoczenia z nią związanych. Pokazuje, że na miłość i szczęście nigdy nie jest za późno i że wiek, stan zdrowia czy życiowe zawirowania nie mają na nie wpływu. To my sami decydujemy o własnym szczęściu i tylko od nas zależy, czy damy mu szansę zaistnieć, czy też zamkniemy się w kapsule własnych przyzwyczajeń.
Dziękuję autorce i blogowi Czytam dla przyjemności za możliwość poznania fascynującego świata pszczół, w którym ta zagubiona odnajduje swoje szczęście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz