"Czasami najłatwiej jest wszystko wpisać w jakiś schemat. Potem wszystko wydaje się proste.
Nie trzeba się już nadmiernie wysilać."
Ta książka to kolejna podróż, w którą autorka zabiera czytelnika. Tym razem wraz z Julią lecimy na Maderę, na której spróbujemy słynnej zupy pomidorowo - cebulowej, zachwycimy się pięknem flory, pospacerujemy brzegiem oceanu czy obejrzymy piękne wschody i zachody słońca. Dzięki tej książce poznajemy Julię w jej najgorszym, najtragiczniejszym momencie życia. Wraz z nią odkrywamy rodzinne tajemnice rodziny da Silva Carvalho i razem z nią próbujemy odkryć co stoi za zniknięciem jej narzeczonego.
Historia stworzona przez autorkę jest pełna miłości jednak to nie jedyne uczucie, które wypływa z kart książki. Poczucie straty, skomplikowane relacje rodzinne czy brak nadziei na lepsze jutro to tylko kilka z nich, jednak to one najbardziej dają się odczuć podczas czytania. Jedyne co bardzo mi przeszkadzało to wiele powtórzeń i powrotów do zdawałoby się zamkniętych wątków. Historia sama w sobie ciekawa jednak naszpikowana medycznymi informacjami co też w jakiś sposób nie do końca przypadło mi do gustu, choć z drugiej strony są to dość ciekawe informacje. Postać seniora rodu jak dla mnie egoistyczna i zapatrzona w siebie, jednak takie postaci powodują, że historia nie jest nijaka.
"Madeira" to książka, która jak każda inna będzie miała swoich zwolenników i przeciwników. Jednak jeśli nie szukacie arcydzieła na miarę nagrody Pulitzera to jak najbardziej polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz