Mimo sielankowej okładki książka ta jest zlepkiem skrajnych emocji od
radości czy wręcz euforii po dramat, ale po kolei. Tina przyjeżdża w
Beskidy do domu, w którym wcześniej mieszkała jej zmarła ciotka Janina.
Jak wpłynie na Tinę pobyt w tym domu i jakie odkryje tajemnice musicie
odkryć to sami bo w tej książce nic nie jest tym czym się wydaje.
Piękne opisy przyrody stanowią tło dla wszystkich wydarzeń, które
zarówno są sielankowo idylliczne jak i smutno dramatyczne jednak, jak
dla mnie, są zbyt obszerne i przysłaniają mi główny wątek książki a tym
samym miałam wrażenie, że przez większość czasu nic w fabule się nie
zmienia. Sama historia nie jest jednoznaczna i przewidywalna co z
pewnością jest ciekawe, napisana jest w formie pamiętnika a każdy
rozdział to inny dzień na przestrzeni kwietnia i sierpnia. Ciekawi mnie
czy autorka specjalnie wybrała ten przedział czasu, żeby podkreślić
zawirowania i "burze" jakie w tym czasie dzieją się w życiu Tiny ?
Za możliwość przeczytania dziękuję blogowi "Czytam dla przyjemności"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
"Śmierć żonokrążcy" Iwona Banach
" Wiem, że przy tej kobiecie wampir wydaje się kotkiem ślicznotkiem, ale nie demonizujmy jej aż tak! ...
-
"Gdy los zamyka ci jedne drzwi, to chwilę potem otwiera inne." Przyjemnie było wrócić do Anielina, poczuć ten specyficzny klimat,...
-
"W każdym artyście ścierają się dwa przeciwstawne pragnienia. Być zapamiętanym na wieki i pozostać niewidzialnym." Ta hist...
-
"Czasami ludzie potrafią tak namieszać w głowie, że możemy przegapić coś bardzo ważnego." Czasem po przeczytaniu książ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz