05 sierpnia 2024

"We śnie" Zuzanna Dydyna


"Żeby ratować innych, trzeba przede wszystkim dbać o SWOJE bezpieczeństwo. Bo jeśli tobie się coś stanie, to nikogo nie uratujesz. Martwy ratownik to kiepski ratownik."

    Czasem szukając swojego miejsca na ziemi możemy liczyć na przypadek. Bohaterka tej książki, Anastazja, po wielu próbach znalezienia satysfakcjonującej pracy trafia do domu opieki, w którym odkrywa swoje powołanie i nie tylko.

    Historia przedstawiona przez autorkę dotyka bardzo bliskiego mi tematu opieki nad osobami starszymi,  schorowanymi i wymagającymi całodobowej opieki. Bardzo trafnie zostaje tu przedstawiona bezsilność człowieka wobec upływającego czasu, potrzeba zrozumienia i sympatii. 

    Domy opieki są okryte złą sławą, jednak to jak autorka przedstawia ich funkcjonowanie pozwala wiele zrozumieć. Praca opiekuna osoby starszej to ciężki kawałek chleba, czasami brakuje sił na bycie wyrozumiałym i uprzejmym. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że podopieczni to też ludzie, którzy w swoim życiu doświadczyli wiele co zapewne wpłynęło na ich zachowanie, a demencja to trudny przeciwnik. Zakończenie tej historii jest równie zaskakujące co wzruszające ale bardzo dla niej odpowiednie.

    Ta książka zdecydowanie jest warta polecenia, bo uświadamia nam, że szczery uśmiech i dobre słowo potrafią zdziałać wiele. 

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję blogowi Czytam dla przyjemności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Śmierć żonokrążcy" Iwona Banach

" Wiem, że przy tej ko­bie­cie wam­pir wyda­je się kot­kiem ślicz­not­kiem, ale nie de­mo­ni­zuj­my jej aż tak! ...