" Czasem nie warto pilnie strzec tajemnic, bo nas niszczą. Nawet te najgorsze powinny ujrzeć światło dzienne, nikt wówczas nie czuje się oszukany, wiele można sobie wyjaśnić. Można sporo zyskać, ale i dużo stracić. Wszystko zależy od człowieka."
Niech nie zmyli was okładka tej książki, taka cudownie słodka, ciepła i nostalgiczna, jej zawartość ma ogromny ładunek emocji a poruszone tematy nie należą do miłych i przyjemnych. Alkoholizm, bezdomność i manipulacja to tylko niektóre z nich jednak to one najbardziej wysuwają się na pierwszy plan.
Czasem los stawia nas przed trudnymi wyborami a niewłaściwe słowo wypowiedziane w złym momencie potrafi skrzywdzić bardziej niż rana zadana nożem. Właśnie o sile słowa i efektach trudnych wyborów przekonała się rodzina Marek. Jedno spotkanie po latach burzy spokój Beaty, która z dnia na dzień postanawia zostawić swoje dotychczasowe życie i wyjechać do Karpacza. Jest to iskra, która sprawia, że jej córki postanawiają odkryć co ją do tego skłoniło a tym samym powoli zaczynają odkrywać rodzinne tajemnice, które wiele zmienią w życiu sióstr.
Autorka niezmiennie swoimi historiami gra na uczuciach czytelnika powoli odkrywając to co przez lata było umiejętnie skrywane. Pokazuje ludzkie słabości w sposób prosty i autentyczny bez ubarwiania i wyolbrzymiania. Wszystko w tej historii ma swoje miejsce i czas a całość sprowadza się do jednego, do tego, że w życiu człowieka potrzebna jest szczera rozmowa. Często to brak komunikacji prowadzi do największych zawirowań w życiu. Jednak to co wydawałoby się najprostsze jest zarazem najtrudniejsze.
Za możliwość poznania losów rodziny Marek dziękuję blogowi Czytam dla przyjemności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz