"Przeszłości nie ma tu teraz z nami. Jest tylko dzisiaj. Istnieje tu i teraz. A jutra może dla nas już nie być..."
Kolejna książka Marty Nowik, która trafiła w moje ręce dzięki blogowi Czytam dla przyjemności i organizowanemu przez dziewczyny book tourowi, można powiedzieć powaliła mnie. Być może sprawiło to miejsce, Dom Spokojnej Starości i temat opieki nad osobami starszymi, który osobiście jest mi bardzo bliski. A może to losy Julki, która w tak młodym wieku samotnie taszczy na swoich barkach ogromny bagaż doświadczeń i bólu ? Czy spowodował to Eryk, tajemniczy nieznajomy, który pojawia się w życiu Julki ? Bez względu na powód historia wszystkich bohaterów wzbudziła wiele emocji. Ich różne losy i sposób w jaki radzą sobie z odrzuceniem przez bliskich powodują wzruszenie ale i złość na to jak ten świat się zmienia.
Z pewnością nie jest to łatwa historia. Pełno w niej bólu, straconych nadziei, samotności. Pojawiają się jednak, kradzione momenty niosące radość i odrobinę szczęścia. Chwile dzięki, którym pensjonariuszom łatwiej przetrwać kolejny dzień. Na tle tych wszystkich historii rodzi się miłość. Miłość trudna, nieprzewidywalna i w pewien sposób tragiczna, bo wpleciona w gangsterski świat. Czy taka miłość jest możliwa ? W tej historii nie ma prostych rozwiązań. Każda decyzja niesie za sobą określone konsekwencje. To co z pozoru wydaje się proste wcale takie nie jest a zakończenie zwaliło mnie z nóg.
Autorka w swoich książkach bardzo umiejętnie gra na uczuciach czytelnika. Nie pozwala na odłożenie danej historii i zapomnieniu o niej. Każda historia zostaje ze mną na długo i choć nie zawsze pamiętam imiona bohaterów to jednak emocje towarzyszą mi długo.